czwartek, 14 lipca 2011

Che figata di serata









We drove to Como. We went to grab a pizza and we found ourselves at this really awesome party.
There was karaoke, there was limbo dancing, there was everything. We stayed till the lights went out.

8 komentarzy:

  1. bondżorno. jakieś fotosy z warsztatów z dzieciakami w polsce będą ??

    OdpowiedzUsuń
  2. 5 zdjęcie rozczula. chwyta za serce. pozdrowienia z warszawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. ..pierwsze i szoste...proste i magiczne..takie bardzo inne..patrze sie i patrze

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Kubo ;)
    Trafiłam na Twojego poprzedniego bloga z bloga Radka Oryszczyszyna, tamten znów przekierował mnie tutaj.
    Radek kiedyś mówił mi o Tobie i Twoich zdjęciach, teraz przeglądam, a właściwie oglądam wszystkie tutaj umieszczone, przy niektórych zatrzymując się na dłuższą chwilę i powiedzieć muszę, że jestem pod ogromnym wrażeniem.
    Mam nadzieję kiedyś Cię poznać.
    Pozdrawiam gorąco,
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  5. P.S. Ten post urzeka wyjątkowo!

    OdpowiedzUsuń
  6. wracam sobie co jakiś czas do tych zdjęć. żeby miłość zobaczyć. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń