niedziela, 6 listopada 2011

Castello, Lugano, Como, Milano























It's November. Mosquitoes are still active.

21 komentarzy:

  1. Światło masz we krwi kolego. Czuć to. Bardzo emocjonalny set. Gratulejszyn:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czaaad i widzę, że dobrego jedzenia nie brakowało;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuba jeśli Cię to pociesza, to w Warszawie też jakieś śnięte niedobitki komarze się pojawiają.

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie ten nastrój mi odpowiada,
    jakoś tak romantycznie się tu zrobiło,

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię ten blog i często tu zaglądam, ale coraz bardziej brakuje mi komentarza autora. Kubo, może byś czasem coś od siebie (o życiu fotografa;) napisal?
    Jeremi

    OdpowiedzUsuń
  6. brak słów. znowu bezbłędnie!

    OdpowiedzUsuń
  7. jak patrzę na te zdjęcia, czuję jakbym tam była też, przepiękne są

    OdpowiedzUsuń
  8. Citroen 2 CV - zawsze będzie mi się kojarzył z szaloną siostrą zakonną z serii o przygodach żandarma z Saint-Tropez. Wspomnienie nostalgiczne. Dziękuję za jego wywołanie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham! Miłością wielką!

    OdpowiedzUsuń
  10. mega klimatyczne zdjęcia! pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. dzięki dzięki.
    w kwestii komarów bez zmian.

    OdpowiedzUsuń
  12. smacznie, soczyście, chrupiąco :)

    OdpowiedzUsuń
  13. I love this set !! and want a taste of that soup.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzięki, dzięki!
    Roy, grab your family, come over and we will make some soup for you.

    OdpowiedzUsuń
  15. suuuuper bomba są te zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem pod wrażeniem. Świetny artykuł.

    OdpowiedzUsuń