Mój fotograficzny ojciec Grzegorz Dąbrowski (człowiek odpowiedzialny za, między innymi, wydobycie na światło dzienne zdjęć Augustisa) zaangażował,
się w nowe dobre przedsięwzięcie. Rzecz nazywa się Albom PL.
W wakacje Grzegorz i jego żona Ula podróżowali po obu stronach polsko-białoruskiego pogranicza. Odwiedzali miejscowości w rodzaju Kleszczele, Wołkowysk
czy Sopoćkinie. Poszukiwali starych fotograficznych archiwów. Czasami rozpytywali o nie tutejszych, czasami przeczesywali strychy w ruderach przeznaczonych
do rozbiórki. Znaleźli mnóstwo dobra. Odbitki, negatywy, szklane płytki. Archiwa zakładów fotograficznych i prywatnych fotoamatorów. Powstanie z tego książka.
Dla mnie są to zdjęcia o legendarnym świecie, z którego do Białegostoku trafili moi dziadkowie. Gdzie ludzie byli 'tutejsi' i gdzie mówiło się 'po prostu'.
Duże wzruszenia.
4 komentarze:
Ciebie, Kuba, lubię najbardziej.
Super zobaczyć takie zdjęcia! Pozdrawiam!
Magdalena.
Bardzo fajna akcja, zawsze ludzie za późno się orientują, że coś jest warte zachowania i uwiecznienia.
To jest jak podróż w czasie. Piękne.
Prześlij komentarz