Od jutra (środa 3. kwietnia) w galerii Fundacji Archeologii Fotografii w Warszawie czynna będzie wystawa Antoniego Zdrodowskiego.
Opracowanie archiwum zapomnianego białostockiego reportera to kolejna po Augustisie praca niestrudzonego Grzegorza Dąbrowskiego.
Nie mogę na te dwa archiwa patrzeć oddzielnie. To dla mnie dwa rozdziały tej samej skomplikowanej historii.
Augustis był przyjemny w odbiorze i ciepło nostalgiczny, Zdrodowski przyjemny absolutnie nie jest.
Surowe zdjęcia z odbudowującego się miasta przełomu lat 50. i 60. Szary komunistyczny smutek. Smutni panowie w prochowcach. Dużo alkoholu. Milicjanci. Pochody.
O ile Augustis kojarzył się trochę z Bressonem, to Zdrodowski jest białostockim Robertem Frankiem. Literackim tłem zamiast Kerouaca powinien być Hłasko.
Cieszę się, że moje miasto ma Grzegorza, który porządkuje/buduje jego fotograficzną historię.
PS. O książce Antoniego Zdrodowskiego pisałem już kiedyś w rankingu najlepszych foto książek 2013 na Fotopolis.
Jeżeli będzie można ją kupić w Archeologii, to polecam.
środa, 2 kwietnia 2014
Zły Białystok
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
polecam wystawę, niezwykły klimat
http://kunstmaschine404.o12.pl/wp/
Prześlij komentarz