Wacław i Lesław Janiccy dla Ha! Artu. Aktorzy od Kantora. Jubilerzy z ulicy Świętego Krzyża. Stali klienci Dymu i Pani Stasi. Bliźniacy dużo większego kalibru niż Mroczkowie. Wiadomo.
Z Dominikiem, który pisze tekst odwiedziliśmy ich w ich pracowni szlifowania diamentów. Brzmi romantycznie, ale wnętrze było z wczesnych lat 90. W rogu stał bajernacki system luster, idealny myk na sfotografowanie tłumu bliźniaków. Panowie Janiccy zaczęli robić miny i się wczuwać. Wszystko wychodziło spoko, ale nie mogłem znaleźć takiego ustawienia, żeby nie odbijać się w lustrze między nimi. - Nie kombinuj. Dobrze, że się odbijasz. Jest performance, to musi być świadek - powiedział jeden z braci. No to się odbijam.
Materiał w następnym Ha! Arcie, czyli nie do końca wiadomo kiedy.
wtorek, 26 maja 2009
Bracia Janiccy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
A może sam obiektyw, bez paska z białym napisem? Czcionka bardzo przyciaga wzrok.
wiem, że przyciąga. ale może to dobrze w kontekście całej historii, taki brudzik. zastanawiam się.
Pytanie na ile napis jest rozpoznawalny. Wiele osób przeczyta go bez brakujacych liter. Czy 'cyfrowy' pasuje do historii? A tak, to jasne, ze trzymam twoja strone.
historia będzie opisana w tekście. myślę, że nawet bez eksperckiej wiedzy będzie się szło domyślić, że to pasek od aparatu. może zdecyduję się na klatkę, na której więcej mnie widać.
nie ma co...
zdjęcie zajebiste:)
świetna praca ;)
Prześlij komentarz